Na Alfę trafiłam przez przyjaciółkę, która chciała mnie namówić na pomoc w prowadzeniu tego kursu. Kiedy dowiedziałam się więcej szczegółów na ten temat stwierdziłam, że owszem mogę pomóc prowadzić Alfę, ale najpierw sama muszę przez to przejść. Co najbardziej mnie zachęciło do wzięcia udziału to zapewnienie, że na Alfie „nikt nic nie musi”. Nikt nie każe mi udzielać się w dyskusji, nikt nie każe mi się modlić i nikt nie każe mi wytrwać do końca. I tak właśnie było. Przesiedziałam sobie cichutko większość wykładów i dyskusji a jeżeli już miałam coś do powiedzenia nikt mnie nie wyśmiał, nie powiedział, że nie mam racji, nikt nie próbował mnie nawracać czy mówić mi jak mam żyć. To co wyniosłam z tego kursu było w całości zależne ode mnie. W ten sposób, oprócz wiedzy merytorycznej, nowych znajomych i cudownych wspomnień, zyskałam wgląd w samą siebie i w to czego mi w życiu brakowało.
Ewa